Edukacja domowa w praktyce

To już nasz trzeci rok w edukacji domowej. Jesteśmy bogatsi o nowe doświadczenia, które pozwalają nam podejść do kolejnej sesji z właściwym nastawieniem. Jedyne, czego żałujemy to tego, że na edukację domową nie zdecydowaliśmy się szybciej. A nie zrobiliśmy tego tylko dlatego, że nie wiedzieliśmy, że jest taka możliwość…

SPEŁNIANIE OBOWIĄZKU SZKOLNEGO POZA SZKOŁĄ

– A to tak można?
Usłyszałam nie raz, ani nawet nie dwa, kiedy rozmawiając ze znajomymi mówiłam, że moje dziecko nie chodzi do szkoły. Można, tylko nie każdy o tym wie. Ja również o tym nie wiedziałam, a dodam, że pracowałam w szkole jako nauczycielka…

Tymczasem w naszym kraju, i w tym miejscu pragnę to podkreślić, że nie w każdym jest to możliwe, bo w Niemczech na przykład nie, dzieci mogą skorzystać z tego, by nie chodzić do szkoły lecz edukować się domowo, tzn. spełniać obowiązek szkolny poza szkołą. Aby wcielić to w życie należy umówić się na spotkanie w publicznej Poradni Pedagogiczno-Psychologicznej, pod którą podlegamy zgodnie z rejonizacją.

Aby się nie powtarzać odsyłam do wcześniejszego artykułu: Czym jest edukacja domowa? ,w którym można przeczytać o pierwszych krokach w drodze do edukacji domowej, czyli o tym, jak ją rozpocząć.

NAUKA W CIĄGU ROKU SZKOLNEGO

Każdy kolejny rok w edukacji domowej jest inny. Na edukację domową ostatecznie zdecydowaliśmy się w połowie V klasy, a dowiedziałam się o niej, gdy córka była w klasie IV. Nie chcieliśmy już czekać ze zmianą do nowego roku szkolnego. W praktyce oznaczało to zmianę podręczników, bo córka została zapisana do innej szkoły, a tam uczniowie pracowali na innych materiałach. To spowodowało lekkie zawirowanie, bo startując od lutego mieliśmy niewiele czasu do egzaminów, które odbyły się już w kwietniu i maju.

Kolejny rok był już zdecydowanie spokojniejszy, choć i on, jak się później okazało, wymagał wprowadzenie pewnych modyfikacji. W szkole, w której byliśmy wówczas zapisani, panowała zasada, że egzaminy były przeprowadzane pod koniec roku szkolnego – w kwietniu i maju. Wszystkich przedmiotów uczyliśmy się więc przez większą część roku szkolnego, po czym pod koniec jego trwania córka zdawała wszystkie egzaminy. Wtedy też do głowy przyszło nam to, by w kolejnym roku zrobić nieco inaczej. Uczyć się wybranych przedmiotów, zdawać z nich egzaminy i dopiero wtedy przechodzić do kolejnych. W związku z tym, że kluczowymi są dla nas język angielski, matematyka i język polski – tym poświęcamy niemal cały rok szkolny, pozostałe zdajemy w ustalonym terminie.

W tym roku szkolnym (klasa 7) w programie jest aż 10 przedmiotów.
4 z nich zostały zaplanowane na sesję zimową, 6 pozostałych na sesję wiosenno-letnią. Takie rozwiązanie wydaje się dla nas być zdecydowanie praktyczniejsze. Po zdaniu fizyki i geografii przechodzimy do chemii czy informatyki.

PRZYGOTOWANIA DO EGZAMINÓW

Wiem, że zdawanie egzaminów jest dla rodziców i dzieci tym, co je przeraża i wielokrotnie zniechęca do edukacji domowej. Często słyszę: „nie dalibyśmy rady”, „moja/mój (imię dziecka) nie uczyłoby się samo”, „nie nadaję się do uczenia swojego dziecka”.
Jak wygląda nauka poza szkołą w praktyce?

W naszym przypadku bardzo podobnie, jak było to za czasów szkolnych,
z tą różnicą, że córka ma więcej wolnego czasu. Chodząc do szkoły po lekcjach brakowało nam czasu na basen lub inne zajęcia, w których chciała uczestniczyć. Zawsze było bowiem jakieś zadanie, kartkówka, sprawdzian, nauka tego, co było na lekcji… Obecnie praktykujemy systematyczną naukę, co znaczy, że każdego dnia córka samodzielnie, ze mną lub z korepetytorem, uczy się mając przy tym całkiem sporo wolnego czasu na inne zajęcia: basen, spacer, rolki, łyżwy, komputer itp.

A egzaminy? Wiele zależy od szkoły, w której dziecko jest zapisane. Poza podręcznikami i ćwiczeniami rodzice otrzymują ze szkoły dodatkowe materiały, w tym podstawę programową z każdego przedmiotu. To z niej dowiedzieć można się, jakie zagadnienia każdy uczeń powinien opanować w danej klasie z każdej dziedziny. W zależności od stopnia „przyjazności edukacji domowej” szkoły udostępniają, lub nie, dodatkowe materiały pomocne w nauce i przygotowaniu się do egzaminów. Mogą to być przykładowe zestawy pytań i zadań, tematy prac do napisania czy inne wskazówki, które ułatwią i usprawnią naukę.

Egzamin z każdego przedmiotu ma formę ustną i pisemną. Każda szkoła ma inne metody ich przeprowadzania. Niektóre podczas egzaminu ustnego praktykują prezentacje wcześniej przygotowanego tematu, inne z kolei przeprowadzają egzamin ustny na podstawie wylosowanego zestawu pytań. Egzamin pisemny to najczęściej test z zadaniami zamkniętymi i otwartymi. Na języku polskim obowiązuje z kolei napisanie dłuższej formy wypowiedzi (rozprawki, listu, opowiadania itp.).

CZY WARTO BAĆ SIĘ EDUKACJI DOMOWEJ?

Osobiście uważam, że absolutnie nie. Nie znam dzieci, które by sobie nie poradziły. Co więcej, radzą sobie naprawdę znakomicie. Uczą się samodzielności i systematyczności. Mają czas na swoje pasje i odpoczynek.

Oczywiście, edukacja domowa wymaga od nich samodyscypliny, co według mnie jest cechą bardzo pożądaną. Decydując się na taki krok dajemy dziecku możliwość rozwoju zgodnie z jego indywidualnymi predyspozycjami w odpowiednim dla niego tempie.
Dodam też przy okazji, że w każdej chwili dziecko może wrócić do wcześniejszego rodzaju edukacji, tzn. wrócić do szkoły, jeśli tylko uzna, że jednak taki rodzaj nauki pasuje mu bardziej.

A CO ZE ZNAJOMYMI?

Gdy rozmawiam z kimś o tym, że moja córka nie chodzi do szkoły i uczy się w domu, bardzo często pada pytanie: „A co ze znajomymi?”

Dzieci edukujące się domowo nie żyją w odosobnieniu. To, że nie chodzą od poniedziałku do piątku z plecakiem do szkoły nie oznacza przecież, że siedzą całymi dniami w domu i są odseparowane od reszty żyjących i chodzących do szkoły uczniów.

Dzieci edukujące się domowo bardzo często biorą udział w organizowanych przez rodziców zajęciach tematycznych, uczęszczają na kursy, choćby językowe czy innych spotkaniach w grupie rówieśników. Z perspektywy czasu widzę, że dopiero teraz moja córka ma więcej czasu na kontakty towarzyskie, aniżeli wtedy, gdy chodziła do szkoły, oczywiście pomijając sam czas, gdy w niej była.

Nie w każdym kraju edukacja domowa jest legalna. Można z niej korzystać między innymi w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii. W Polsce od 1991 roku. Aby dziecko spełniało obowiązek szkolny poza szkołą jego rodzic nie musi posiadać wykształcenia pedagogicznego, a jak wskazują przeprowadzone badania dzieci edukujące się domowo osiągają lepsze wyniki w nauce niż ich rówieśnicy uczęszczający do szkół zbiorowych.
Edukowani w domu byli między innymi Leonardo da Vinci, Agatha Christie, Stanisław August Poniatowski, Józef Haller czy Stanisław Ignacy Witkiewicz.